Nawrót w stronę Brosnana
007 Quantum of Solace (Quantum of Solace)
Nowy Bond podchodzi mi znacznie bardziej niż stary, który dostawał 10 pięści na ryło, bił się, strzelał, a garnitur miał czysty, buźkę nietkniętą. Dlatego wolę Connery`ego niż Moora. Ten pierwszy miał chyba najwięcej wspólnego z nowym Bondem bo też był trochę łobuzerski. Natomiast co do samego Quantum of Solace to w sumie nie podobały mi się zbyt szarpane sceny akcji. Jest taka granica gdzie dynamiczne sceny zmieniają się w totalny chaos. Jak choćby niektóre ujęcia w Ultimatum Bourne`a. Epilepsji się można nabawić.
Wbrew powszechnej już opinii, podobała mi się piosenka z napisów na początku, plus animacja była super. Szczególnie figury z piasku. Trochę tylko nie pasowały motywy z pajęczyną. W filmie jak zwykle brawurowa M. No i kurcze, ja wiem, że to Bond, ale jednak w Casino Royale był jakiś bardziej ludzki i ograniczony jako człowiek, więc jak okazało się, że potrafi latać C-47 to jednak powiało Brosnanem. Zwalam to na konwencję. Nadal podoba mi się jego bezwzględność i arogancja. Aha, chyba pierwszy chyba raz nie puknął głównej partnerki mimo, że Olga ponętna jest, że heeeeeeeeeeeeeej.