Spin-offy Logana bez zmian…
Wolverine
Posmutniałem. Nie chce mi się pisać. Najlepszy, najbardziej złożony i najciekawszy z X-Menów znów dostaje spin-offa niegodnego. Nie jest to co prawda tak słaby film jak Geneza. Tam to dopiero był cyrk: głupota na głupocie, epizodyczny Gambit i zmarnotrawienie postaci Deadpoola. Nieważne. Najnowszy film o rosomaku razi słabym scenariuszem. Historia jest naciągana i nudnawa. Wszystko jakoś średnio składa się w sensowną całość.
Za to Jackman jako Logan jak zwykle fantastyczny. Facet jest stworzony do tej roli. Poza tym mamy jedną paskudną Japonkę i jedną śliczna – równowaga zachowana. Z braku innych projekcji byłem na trzy-de. Tak samo jak zawsze – mniejszy komfort oglądania, scen gdzie to ma sens jest niewiele, a brudne okulary denerwują. Jedyne co zasługuje na wielkie brawa to epizodyczne sceny z kimś z przeszłości. Bardzo fajnie wiążą one historię szponiastego z poprzednimi filmami o X-Menach, nie jest to opowieść zawieszona w próżni jak wspomniana (tfu!) Geneza. Świetna jest też scena po napisach, warto posiedzieć dwie minuty dłużej. Szkoda. Mogło być pięknie, a jest tylko poprawnie. Wolverine zasługuje na coś zdecydowanie lepszego.