Wampirem być…
Co robimy w ukryciu (What We Do in the Shadows)
Pierwsze dziesięć minut tego filmu sprawiło, że nie wiedziałem czy aby sam nie jestem w ukrytej kamerze. Jedno wielkie “co ja pacze?”. Co ja oglądam? Potem robi się jeszcze dziwniej, ale najważniejsze, że jeszcze zabawniej.
Co robimy w ukryciu to parodia dokumentalnego filmu kręconego kamerą “z ręki”. Ekipa telewizyjna stara się podejrzeć codzienne życie czterech wampirów mieszkających współcześnie w stolicy Nowej Zelandii. Petyr to żyjący kilka tysięcy lat upiór w stylu Nosferatu; Vladislav to stary dobry znajomy z Transylwanii; Viago ma niecałe 400 wiosen i jest bardzo pedantyczny; Deacon to przy kolegach niemal (nieco ponad stuletni) nastolatek, lekceważący wszystkich i zbuntowany. Obserwujemy ich codzienne perypetie: od konfliktów wokół zmywania naczyń, przez próby poznania nowych technologii (żart z zaczepianiem na fb mnie poskładał) po konfrontację ze swoimi śmiertelnymi wrogami – wilkołakami.
Kiedy już się człowiek oswoi się z abstrakcyjnością pomysłu – można naprawdę dobrze się bawić. Film zrobiony jest naprawdę dobrze od strony technicznej, wygląda jak współczesne dokumenty kręcone “z ręki” gdzie nie wiadomo ile scen jest improwizowanych, a ile inscenizowanych wcześniej. Do tego świetne dialogi, rewelacyjne kreacje i kilka gagów sytuacyjnych wynikających ze specyficznej natury wampirów. Co jednak ważne – bardzo dużo humoru opiera się na samym współistnieniu czterech dorosłych facetów w jednym domu. Wiele scen równie dobrze mogłoby wystąpić w dowolnym serialu bez wampirzej otoczki i nadal zachowałyby swoją komediowość. Kiedy w to wszystko dodatkowo wplątują się jeszcze zwykli ludzie obcujący z naszymi bohaterami – można zrywać boki.
Co robimy w ukryciu to cholernie specyficzny film. Wielu ludzi odrzuci i nie będzie to dla mnie żadnym zaskoczeniem. Jeśli ktoś jednak lubi naprawdę abstrakcyjne klimaty, wampiry i humor absurdalny do granic możliwości – polecam. Przypuszczam, że samotny seans może dać słabszy efekt, a nawet znudzić. Ja obejrzałem obraz w dobrym towarzystwie i ubawiliśmy się setnie.