Mógłbym się znęcać nad tłumaczem/dystrybutorem za dodanie kompletnie niepotrzebnego tytuł, ale po co? Jak wytłumaczyć komuś, że samo Warcraft brzmi dobrze i nie trzeba zaznaczać, że to początek być może dłuższej serii? Ech… W każdym razie mamy w końcu ekranizację gry Blizzarda. Hegemona rynku komputerowej rozrywki. Firmy znanej z tego, że wydaje tylko dobre gry, robi je tak długo jak potrzebuje i jest w stanie skasować projekt nawet w zaawansowanym stadium, jeśli zachodzi podejrzenie, że nie będzie dość dobry. Jak wyszło zderzenie Blizzarda z Hollywoodem? No cóż, tak sobie.

wp1

     Graczom fabuły opisywać nie trzeba, innym widzom wypada. Plemię walecznych Orków musi opuścić swoją krainę, bo ta dosłownie umiera. Aby udać się do innego świata muszą przejść przez portal. Ten znowu zasilany jest duszami wysysanymi z żywych istot. Takie oto niecne metody ma Gul’dan, szaman Orków. Część z pobratymców nie patrzy na to zbyt przychylnie, ale kiedy alternatywą jest zagłada – cel uświęca środki. Najbardziej niechętny magii szamana jest Durotan, herszt plemienia klanu Mroźnego Wilka, świeżo upieczony ojciec. Portal zaś prowadzi do Azeroth, krainy ludzi, krasnoludów i innych stworzeń żyjących w harmonii. Kiedy pojawia się zagrożenie w postaci Orków, mieszkańcy królestwa pod wodzą rycerza Lothara, króla Llane’a i strażnika krainy Medivha stają do walki o swój dom.

     Pierwszy problem to stylizacja filmu. Kolorowe miecze, przesadnie zdobione tarcze, to już  nawet nie jest “high fantasy”, to wygląda jak jakiś przekombinowany cosplay. Nadaje to filmowi mało poważnego wyrazu i zdecydowanie dalej mu do Gry o tron, Władcy Pierścieni czy nawet Willowa, a zdecydowanie bliżej do produkcji telewizyjnych spod znaku Xeny i Herkulesa. Rozumiem skąd to się wzięło – tak wygląda gra, jest kolorowa i bogata w takie przesadne ornamenty. Tylko nie wszystko dobrze się przenosi z ekranu monitora na kinową salę. W tym wypadku mogli to chociaż trochę stonować, chociaż trochę uprościć. Tu muszę wyraźnie zaznaczyć, że powyższe nie tyczy się Orków. Wyglądają naprawdę dobrze, strasznie i nawet bardziej realistycznie niż w zwiastunach. Fantastyczna robota animatorów i speców od efektów.

wp2

     To w sumie obrazuje najważniejszy podział w filmie. Większość rzeczy związanych z Orkami jest świetna, większość tycząca się ludzi jest zła, kiepska, a momentami wręcz koszmarna. Weźmy choćby samą historię. Opowieść Durotana podobała mi się od początku do końca. Jest tu wszystko czego trzeba: bohater z krwi i kości, rodzina, widmo zagłady, trudne wybory, zdrada, poświęcenie i odkupienie. Gdyby film toczył się powiedzmy w 90% wokół tego wątku – wszyscy by na tym skorzystali. I widzowie i twórcy.

     Niestety jest też wątek ludzki i sam nie wiem co tu jest najgorsze. Przede wszystkim wszyscy aktorzy to kpina. Poziom gry rodem z polskich seriali obyczajowych. Lothar w każdej scenie pokazuje emocje, które kazali mu zagrać w danym momencie i koniec. Nie pamięta gdzie ta postać leży w kontekście całej historii. Przeżywa więc przesadnie dramat, za chwilę jest lekkoduchem i cwaniakiem, a po chwili chyba się zakochał. Kompletnie to wszystko niespójne i niewiarygodne. Do towarzystwa mamy tu jeszcze Garonę – mieszańca, kobietę, która jest półkrwi Orkiem, półkrwi człowiekiem. Mieszanie genów polegało na tym, że po ludziach dostała świetny seksowny wygląd, a po Orkach zielony kolor skóry i dwa zęby. Postać niestety nijaka i kompletnie niewykorzystana. To jeszcze nie koniec. Na deser mamy królową, która wali górnolotne suchary i robi zbolałe miny. Strażnika/maga/młodego Saurona, który tak groźnie marszczy brwi, że nie wystraszyłby tym nawet dwulatka i króla. To mój faworyt. Facet gra i wygląda jak skrzyżowanie Szeryfa Rottingham (Robin Hood: Faceci w rajtuzach) i Lorda Farquada (Shrek). Jest tak beznadziejny i groteskowy, że brakuje słów…

wp3

     Nie zawiodłem się na Warcraft głównie dlatego, że mam do filmów na podstawie gier z automatu bardzo, bardzo niskie oczekiwania. Mam nadzieję, że Blizzard wyciągnie wnioski i w nieuniknionym sequelu zrobi wszystko dużo lepiej. Nie mam wątpliwości, że przy ich podejściu do tworzenia rozrywki – gdyby Warcraft: Początek był grą – w tej postaci nie ujrzałby światła dziennego nigdy. Nie znaczy to jednak, że nie warto go obejrzeć. Jeśli jesteś fanem którejś części znanych RTSów albo fenomenu on-line WoW – musisz zobaczyć. Wszyscy inni – mogą, jak bardzo się znudzą w listopadowy, deszczowy wieczór.

Comments

comments