Giggs dupczył żonę brata. Terry żonę kolegi z drużyny. Nieładnie, bardzo nieładnie. Messi buduje wizerunek geniusza i dobrotliwego chłopaka leczącego dzieci swoimi kopnięciami. Poza tym rąbie fiskus na miliony euro rocznie. Robben potrafi przegrać mecz drużynie przez swój egoizm. Rzadko też podaje Cristiano Ronaldo, który w dodatku jest narcyzem totalnym i potrafi w przerwie meczu o awans układać włosy. Suarez gryzie…

…większość wielkich piłkarzy ma swoje występki, grzechy i fanaberie. Może to jakaś składowa ich geniuszu?

MARIO-Balotelli-600x350

     Natomiast Mario Balotelli jest zwyczajnie pojebany. Od A do Z. Zawsze jak go oglądam gra chimerycznie. Zdarza mu się dobrze kopnąć ale generalnie poza pamiętnym meczem z Niemcami (2:0 dla Włoch w półfinale ME) nie kojarzę sensownego występu (takiego na 90 albo chociaż 45 minut). Pamiętam za to masę chamskich fauli, żółtych i czerwonych kartek, obrażonych min, wjazdów z łokcia, nakładką, z bani w plecy. Pamiętam obrzydliwe nurkowanie, przy którym występki Sergio Busquetsa schodzą na dalszy plan. Talent do piłki Mario ma nieprzeciętny ale głowa musi pracować choć trochę!

     On nawet jakby był listonoszem to przypadkowemu emerytowi dałby w ryj, innemu klientowi nasrał do skrzynki, a jeszcze innemu otruł psa. Bo tak. Zupełnie bez powodu. Dlatego nie wróżę mu kariery ani przesadnie długiej (jak Giggs) ani usianej sukcesami (jak Messi). Zanim mi ktoś wytknie sezon potrójnej korony Interu – nich sobie przypomni: ile wtedy od siebie dołożył Balotelli? No właśnie. Do tego trzeba mieć odrobinę zdrowego rozsądku. Choć tyci-tyci pierwiastek.

Comments

comments